Postać w kapturze powoli przemieszczała się po opustoszałej ulicy. Można było zauważyć jej rude włosy wystające spod nakrycia. Szła równym krokiem bacznie się rozglądając. Po chwili skręciła w pustą alejkę Londyńskiego parku. Zboczyła ze ścieżki kierując się w stronę polany, księżycowa noc pozwalała zauważyć tajemniczego mężczyznę, wciągającego kruchą osóbkę w nicość.
Nie skupiłam się najbardziej na prologu, chodź wyszedł całkiem dobrze, jednak zanim ktokolwiek zechce czytać to opowiadanie dalej, muszę was ostrzec przed moją wybujałą i dziwną wyobraźnią. Jednak mam nadzieję że znajdę kilku czytelników :)
Zapowiada się ciekawie :3
OdpowiedzUsuńDodaję do obserwatorów.
PS:Dziękuję za miłe słowa u mnie
Cieszę się że to komentujesz,
UsuńDziękuję i również nmzc :3